Rozmowy kwalifikacyjne w Accenture

Moje relacja:

Po zaaplikowaniu na odpowiednie stanowisko przysyłają test online do rozwiązania we własnym zakresie - jest on uruchamiany poprzez stronę internetową, ograniczony czasowo (raz otwarty test uruchamia czas). Jeżeli wynik jest zadowalający, dostaje się telefon/mail o wynikach i chęci rozmowy w biurze. W tym przypadku prowadziły ją osoby z zespołu w którym później odbywało się praktyki. W trakcie tej rozmowy osopytania były zadawane bezpośrednio związane ze znajomością wspomnianych przez Ciebie w CV języków programowania, krótka rozmowa po angielsku by sprawdzić jak sobie radzisz z językiem. Czasem ten etap może być poprowadzony przez Skype - ale chyba raczej na wyższe stanowiska.

Moje relacja:

Mimo, że aplikowałem tylko na praktyki, to proces rekrutacji był dość długi. Najpierw rozmowa telefoniczna, potem test online, potem spotkanie w firmie, a na nim jeszcze jeden test specjalistyczny. Dużo tego, myślałem, że będzie to wyglądać trochę inaczej. Ale mimo wszystko było w miarę ok. Pani przez telefon najpierw zapytała dlaczego chcę dla nich pracować, jakie mam doświadczenie i w jakim kierunku chcę się rozwijać. Potem powiedziała, że mam do rozwiązania ten test online i na jego podstawie będą decydować co dalej. Sam test nie był jakoś bardzo trudny, dotyczył głównie SQL i C++. I musiał pójść mi nieźle, bo zaprosili mnie do firmy. Tam myślałem, że będzie tylko takie zwykłe spotkanie, ale był kolejny test, tym razem trudniejszy. A po nim jeszcze normalna rozmowa. I tutaj już pytali o poprzednie miejsce pracy, o to gdzie się widzę za kilka lat i jak u mnie z językiem angielskim. W momencie rozmowy atmosfera była już taka dosyć luźna i się nie stresowałem. Ogółem widać, że profesjonalnie i poważnie podchodzą do rekrutacji, nawet tylko na praktyki.

Moje relacja:

W moim wypadku rekrutacja w Accenture miała trzy etapy. Najpierw do mnie zadzwonili i ta rozmowa telefoniczna była takim wstępem. Chociaż z drugiej strony myślę, że również była ważna, zwłaszcza że częściowo przebiegła po angielsku. Po kilku ogólnych pytaniach o moje doświadczenie i motywacje do pracy, pani powiedziała, że kolejnym etapem będzie wypełnienie testu po angielsku. Zrobiłam to online i muszę przyznać, że jednak trochę trzeba było znać ten język, żeby sobie poradzić, bo były w nim głównie zagadnienia ze sfery biznesowej. Ale chyba dobrze sobie poradziłam, bo potem zaprosili mnie już do firmy. Tam ta właściwa rozmowa kwalifikacyjna przebiegła w towarzystwie trzech osób. I tu muszę zaznaczyć, że byłam trochę rozczarowana, bo rekruterzy dość mocno się spóźnili… Ale starałam się nie zniechęcać. Pytali mnie ponownie o ogólne kwestie. Żebym powiedziała coś o sobie, czemu chce pracować dla tej firmy, jak sobie wyobrażam swoje obowiązki itp. Na koniec sami opowiedzieli mi, jakie są ich oczekiwania. Ogółem rozmowa trwała dosyć długo, ale moim zdaniem niepotrzebnie. Można było to załatwić szybciej. Ale atmosfera była całkiem niezła i przynajmniej się nie stresowałam.

Moje relacja:

Po aplikacji na stronie z ogłoszeniem w ciągu tygodnia dostałem telefon, a potem maila od pracownika HRu w związku z rozmową o pracę i krótkim streszczeniem jak by wyglądały warunki zatrudnienia mnie na stanowisku (rodzaj umowy i czas trwania). Na spotkanie niestety rekruter, a następnie mój przełożony spóźnił się. Sporo, bo czekałem ok. 30 minut. Panie w recepcji, chciały to nadrobić propozycją wody, albo czegoś innego do picia. Gdy nastąpiło w spotkanie, rekruter wypytał mnie o technologie, które będą potrzebne na stanowisku, języka nie weryfikował, potem były pytania o dyspozycyjność i moje oczekiwania zarobkowe. Na początku był jeszcze moment, gdy rekrutujący dał mi swoje "5 minut" na opowiedzenie o sobie. Niestety przez cały ten czas, gdy ja mówiłem rekruter siedział cały czas patrząc w telefon albo w ekran laptopa. Rozmowa przebiegła tak jak powinna (wywiad), ale otoczka była pokazująca mi brak szacunku dla kandydata na stanowisko. Mimo wszystko ocena pozytywna, bo wszystko było weryfikowane, dosyć szczegółowo i uczciwie.

Moje relacja:

O rekrutacji do Accenture to wręcz legendy krążą. Tam podobno mają wyjątkowo skomplikowane procesy wszystko zależy od stanowiska itp. Nie jest to łatwe, proste i oczywiste, nie rozumiem nawet dlaczego. Mi się przytrafiło sprawdzanie znajomości języków. Oczekiwali znajomości angielskiego i włoskiego to rzeczywiście weryfikowali. Nie oczekiwali doświadczenia tylko umiejętności obsługi programów i chęci do pracy. Dlatego rekrutacja była dla mnie zaskoczeniem. Może nie sama rekrutacja lecz sposób jej przeprowadzania. Miałam jeszcze rozmowę sympatyczną i konkretną. Firma wydaje się w porządku jakby tego nie oceniać. Tylko przydałyby się jaśniejsze informacje o rekrutacji.

Moje relacja:

Na pierwszy ogień poszła rozmowa przez telefon. To było raptem parę pytań o dyspozycyjność, oczekiwania, plany na przyszłość, czego się chce nauczyć i miałem powiedzieć kilka zdań po angielsku. Tego się akurat spodziewałem, więc bez stresu. Druga część bardziej merytoryczna to było spotkanie u nich z osobą odpowiedzialną za dział. Tutaj dużo bardziej konkretnie, bo pytania o podstawową wiedzę, znajomość programów, studia, motywację do odbycia praktyk, czego chce się nauczyć (to po raz drugi) i ile godzin tygodniowo mogę poświęcić na praktyki. Rekrutacja bardzo w porządku od razu wiadomo czego oczekują i co mogą zaproponować (bo to też tłumaczą w międzyczasie)

Moje relacja:

Jak dla mnie proces rekrutacyjny to jednak był mocno skomplikowany i przydługi. W każdym razie jak mnie zaprosili po wstępnej rozmowie przez telefon, to były testy. W sumie to wiedziałem, że one będą bo o wszystkim mnie poinformowali, więc tutaj wszystko w porządku. 2 godziny, trochę zadań “technicznych” z różnych dziedzin, m.in pytania o SQL, Javę, C++, Oracle i inne takie, wiadomo. Po tym etapie było zaproszenie na rozmowę z HR. Czyli że przeszedłem testy ;) Na tej rozmowie pytania jak to się mówi, HR-owe, doświadczenie, wykształcenie, angielski, czemu ta praca, czemu to stanowisko. Ja wyniosłem bardzo pozytywne wrażenie z tej rozmowy, moje umiejętności zostały rzetelnie sprawdzone.

Moje relacja:

Pierwszy etap to była rozmowa przez telefon, część po polsku, a część po angielsku. Wszystko wypadło chyba dobrze, bo zostałem zaproszony na drugi etap, już stacjonarnie. Podczas tej rozmowy pytania typowe, o doświadczenie, wykształcenie kierunkowe itp. Drugi etap, w firmie, to spotkanie z rekruterką, która zadawała w sumie podobne pytania, nic poza “kanon rekrutacyjny”, czyli powtórka z rozmowy telefonicznej. Na koniec był jeszcze test sprawdzający mój angielski. Podsumowując, to proces długi, zajął mi dobre kilka godzin, można by to wszystko zrobić szybciej, zamiast dwa razy powtarzać te same pytania.

Moje relacja:

Nie wiem, ile etapów ma rekrutacja, bo brałem udział tylko w jednym. Po wysłaniu aplikacji w przeciągu kilku godzin dostałem telefon zwrotny. Zadzwonił facet z HR (?), który przeprowadził ze mną coś w rodzaju wywiadu. Padły pytania o to, czemu zdecydowałem się aplikować do ich firmy, co wiem o firmie, gdzie pracowałem wcześniej i w jakim charakterze (tutaj musiałem dosyć szczegółowo omówić), ile chciałbym zarabiać. Chyba to ostatnie pytanie mnie pogrążyło ;) Bo do dalszego etapu nie przeszedłem.

Moje relacja:

Mam mieszane uczucia po rozmowie w tej firmie. Wszystko niby spoko, oddzwonili, zaprosili do siedziby, ale na miejscu już było średnio. Nie wiem, czy źle trafiłam, tzn. na jakiś zły moment, w każdym razie straszne zamieszanie, nikt nic nie wie. Czekałam dłuższą chwilę zanim ustalili, kto ma ze mną rozmawiać, później jeszcze kolejny kwadrans albo więcej aż ten ktoś przyjdzie do salki konferencyjnej. Przyszła pani, wręczyła mi test i znowu wyszła. Test z angielskiego zrobiłam dość szybko i po raz kolejny czekałam. Jak już wróciła, zadawała różne pytania, większość w stylu dlaczego do nas, dlaczego takie studia. Kilka pytań w ramach kwestii technicznych, czyli jak często mogę przychodzić i po ile godzin, czego chce się nauczyć, na jakie wynagrodzenie liczę. Nie byłam przekonana, czy w ogóle zaglądała do mojego CV, a to średnio o nich świadczy